teatr w wałbrzychu teatr w wałbrzychu
A A + A ++
ikona ikona

Jest dobrze, jest świetnie, jest tak, jak jeszcze nigdy nie było. Otaczają nas pasy oddanych właśnie do użytku autostrad, pobłyskują flesze, oficjele przecinają wstęgi. Uściski dłoni, gratulacje, wyrazy wdzięczności i podziwu. Biskup, komornik, wiceminister, prezydent miasta, prezydent kraju. Wszyscy z taką samą, solidarnościową przeszłością, wszyscy tak samo poważani, szanowani i wielbieni, prawdziwi bohaterowie na miarę III Rzeczypospolitej.

Pośrodku wysepka zieleni, maleńki ogród, który staje na drodze wielkich historycznych przemian, blokuje budowę kolejnych odcinków dróg, spluwa w twarz europejskim urzędnikom i poddaje w wątpliwość wszystko to, w co współcześni powinni i muszą wierzyć. Na trawie siedzi Kajetan – kiedyś przyjaciel i idol wszystkich wielkich tego świata, dzisiaj dziwak i samotnik, który za żadne skarby nie chce dostosować się do nowych reguł gry. Przygląda się przekłamanemu molochowi, o który sam kiedyś walczył, jest świadkiem rozkładu wszystkiego, o czym marzył w czasach swojej młodości. Trwa poza czasem i przestrzenią. Jest pomnikiem, belką w oku wszystkich, którzy wyprzedali swoje ideały.

Artur Pałyga w znakomity i odważny sposób przywraca współczesnemu widzowi kultowego „Człowieka z marmuru” Andrzeja Wajdy. Koncepcja utworu otwarcie nawiązuje do fabuły filmu: tak samo jak w przypadku znakomitego obrazu zdobywcy Oscara rdzeń opowieści stanowi postać Agnieszki (w tej roli Aleksandra Przybył), młodej dziennikarki, która za wszelką cenę chce zrealizować film dokumentalny o zapomnianej legendzie – tajemniczym człowieku, zamieszkującym działkę przeznaczoną do wyburzenia. Dziennikarka wraz ze swoim zespołem stopniowo odkrywa kolejne powiązania łączące samotnika z decydentami i społecznymi autorytetami. Odtworzenie historii jego życia staje się jej obsesją. Walka o dobre imię „Obywatela K.” i wyjawienie prawdy historycznej, przybiera niesłychane rozmiary; uderza bezpośrednio w podstawy ustroju prawnego państwa, nakazuje z innej strony spojrzeć na tworzony usilnie przez lata panteon narodowych autorytetów spod znaku „S”.

Przełożenie stalinowskich realiów na czasy współczesne przeraża i wprawia w osłupienie. Totalitarna rzeczywistość przytłacza widza swoją aktualnością. Jest ubezwłasnowolniony, zdominowany przez propagandę sukcesu, pozbawiony prawa do otrzymywania prawdziwych i rzetelnych informacji. Gówno, bo rzeczy należy nazywać po imieniu, otacza nas ze wszystkich stron – nim wysmarowane są stronice gazet, ono pokazywane jest w czołówkach dzienników i milionach bilbordów, którymi oblepione są nasze miasta. Ta nowa perspektywa totalitaryzmu spod znaku Marcuse’a: systemu opierającego się na dezinformacji i przekłamaniu, ale zręcznie ukrywającego się pod płaszczykiem liberalnych poglądów i wartości, jest najsmutniejszą obserwacją poczynioną przez Pałygę.

Piotr Ratajczak znakomicie uchwycił wszystkie detale, z których składa się to wielopłaszczyznowe i niezwykle skomplikowane dzieło. Zachwycająca jest perspektywa, z której widz przygląda się wydarzeniom rozgrywającym się na scenie. Zatarciu ulega granica między rzeczywistością a grą. Świat Obywatela K. to nasz świat – ten sam w którym rodziliśmy się, wychowywaliśmy i dorastaliśmy, stawaliśmy się nie tylko ludźmi, ale także obywatelami i konsumentami. Widownia zamyka scenę z dwóch stron – aktorzy poruszają się w granicach areny, przestrzeni niemal telewizyjnej, stają się częścią filmu realizowanego przez Agnieszkę. Dzięki świetnemu wykorzystaniu kamer i rzutników multimedialnych niesamowicie rozszerza się także płaszczyzna odbioru: jesteśmy widzami do potęgi trzeciej – widzami doskonale odnajdującymi się w przedstawianej rzeczywistości społeczno-politycznej, odbiorcami nagrywanego właśnie filmu dokumentalnego i dopiero na końcu gośćmi teatru.

Zacieranie kolejnych odbiorczych granic ma swój oczywisty cel. Od samego początku poruszamy się w świecie wypełnionym symulakrami, w rzeczywistości pozbawionej punktów odniesienia i jasno określonych zasad. Widz musi się w sztukę zaangażować, musi stać się jej częścią, bo tego wymaga od niego tematyka i niezwykle doprecyzowana i wyrazista forma, na którą zdecydowali się twórcy. Sztuka, zrealizowana przez zespoły Teatru Nowego w Zabrzu i Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, nie może żyć bez widza, bez jego poglądów, wiedzy o otaczającym go świecie, niechęci do rzeczywistości politycznej, w której się znajduje. Piotr Ratajczak bazuje na silnych, skrajnych emocjach – patriotyzmie i rozczarowaniu, miłości i nienawiści, fascynacji i rezygnacji. Dąży do maksymalnego otworzenia widza, wydobycia na powierzchnię jego wewnętrznego oburzenia, krzyku i wściekłości. Nie proponuje debat i dyplomatycznych uników – żąda uczuć i krwi w czystej postaci.

Obywatel K bez wątpienia jest manifestem olbrzymiej wściekłości, związanej z faktycznym ubezwłasnowolnieniem jednostki przez system. Na pierwszy plan wychodzi jej spętanie przez polityczne i gospodarcze zależności, uzależnienie od konsumpcjonizmu i nowych technologii. Przede wszystkim jest to jednak zamach na rzeczywistość, która bez pardonu dąży do intelektualnego zniszczenia jednostki – uniemożliwienia jej rozwoju i możliwości krytycznego myślenia, stworzenia zombie, uzależnionego w pełni od oficjalnej propagandy i giełdowych wskaźników. Intuicyjnie można wyczuć unoszący się w powietrzu strach, wszystkie obawy, które towarzyszą każdego dnia przedstawicielom pokolenia X i Y. Olbrzymi zakres podejmowanych przez twórców zagadnień sprawia, że powstają setki mniej lub bardziej jasno wyrażonych pytań, odnoszących się zarówno do skali mikro, jak i makro. Z własną wiedzą i doświadczeniami musimy skonfrontować nasze poglądy na temat najnowszej historii Polski – ustaleń okrągłostołowych, Magdalenki, gwałtownych lat 90. i uczestnictwa w Unii Europejskiej, to od nas zależy, w jaki sposób będziemy odczytywać słowo „wolność”, które w spektaklu Ratajczaka odgrywa kluczową rolę. Również pamięć o „Obywatelu K” spoczywa tylko i wyłącznie w naszych rękach.

Paweł Łaniewski
rozswietlamykulture.pl
REFLEKTOR