Czy Pani jest tutaj szczęśliwa?
Pyta wielokrotnie Dorota Furmaniuk w swoim najnowszym monodramie pt. „Pani Bovary”. Spektakl w reżyserii Macieja Podstawnego to baśniowa opowieść o skomplikowanych losach tytułowej bohaterki. Opowiada historię Emmy Bovary- kobiety, która całe swoje życie poszukiwała. Czego? Obawiam się, że sama nie miała pojęcia. Zamężna, uwikłana w dwa romanse, poszukująca górnolotnej, romantycznej miłości, dającej jej sens życia i funkcjonowania. Tę dysharmonię i rozdarcie doskonale zagrała Dorota Furmaniuk. Młoda wałbrzyska aktorka wielokrotnie zaznacza, że nie powinna grać Pani Bovary. Nie powinna grać, mimo że jest aktorką, nie powinna tańczyć, mimo że jest tancerką. Robi jednak i to, i to, na przekór sobie i całemu światu. Jej kreacja aktorska, połączona z niezwykle aktywną rolą inspicjentki Anny Solarek, tworzą całość, którą można oglądać bez końca. Na uwagę zasługuje ogromny dynamizm postaci i różnorodność, jaką obdarowała bohaterkę aktorka. Właśnie ta różnica między młodą, wyzwoloną kobietą XXI wieku a uciśnioną, niepasującą do swojej epoki Emmą dodaje całości czegoś niezwykłego, trudnego do opisania. W scenografii spektaklu możemy znaleźć elementy charakterystyczne dla przedstawień M.Podstawnego. Podszyty baśniowością, przerywany odważnymi, czasem wulgarnymi sekwencjami. Całość dopełniają filmy wyświetlane w tle podczas trwania akcji.
„Pani Bovary” porusza temat uniwersalny, który metaforycznie można określić jako „gorset społeczny”, uciskający kobiety- nawet współcześnie. Czy nie jest tak, że do dzisiaj „kobiecie czegoś nie wypada” albo wręcz przeciwnie „coś należałoby robić”? Odpowiedzi na te i inne pytania poszukuje Furmaniuk w swojej postaci. Warto wspomnieć o kwestiach śpiewanych, pomagających zrozumieć myśl przewodnią.
Spektakl grany przy małej około 10-osobowej widowni przeradza się w bardzo intymne doświadczenie, mające na celu zbliżyć do siebie aktora i widza. Zbliżyć też w sensie dosłownym, przytulając bohaterkę.
Monodram Doroty Furmaniuk to sztuka warta obejrzenia i doświadczenia. Pozostawia w sercu i głowie dużo ciepła, mętliku i miłych wspomnień. Świetnie zagrany, pomysłowy, performatywny, zabiera widza w świat bardzo odległy, a zarazem niezmiernie bliski. Mimo że może być trudny w odbiorze, po dłuższym zastanowieniu można dojść do wniosku, że rzeczywiście każdy ma w sobie coś z Pani Bovary, a niektóre normy społeczne, schematy zachowań, relacji i oczekiwań (niesłusznie) pozostają nienaruszone od wielu wieków.
Zofia Brzozowiec