Wałbrzyski Teatr Dramatyczny swoją ostatnią premierą przeniósł nas w świat seriali z lat 90 – tych, które były czymś więcej niż tylko filmami z banalną, przerysowaną fabułą, tekturowymi bohaterami. Tworzyły swoistą ideologię i miały swoich wyznawców, dzieciom wybierano imiona serialowych bohaterów, zawieszano plakaty z aktorami, którzy stawali się protoplastami celebrytów.
I tak „Niewolnica Isaura” w reżyserii Martyny Majewskiej, która swobodnie i lekko przeszła z repertuaru teatru młodzieżowego do teatru dramatycznego, przyciągnęła tłumy widzów, nie tylko z pokolenia lat 90 – tych, ale też starszych i młodszych.
Twórcy wydobyli z serialu dużo więcej niż wskazywałaby jego tandetna, harleqinowa fabuła. Okazało się, że stał się on pretekstem do rozważań socjologicznych, jeśli chodzi o rasizm, poniżanie i nietolerancję oraz do dyskursu feministycznego, z silnym ruchem dyskryminacji kobiet i traktowania ich jak towar seksualny.
Oczywiście reżyserka dokonała całkowitej dekonstrukcji serialowej fabuły, łącznie z tym, że główną rolę ponętnej niewolnicy odgrywał aktor męski, to tak w duchu gender.
Spektakl jest i komiczny, i smutny. Dużo scen ma formułę kabaretową, z genialnymi skeczami i stand upami wałbrzyskich aktorów, wśród których bryluje Mateusz Flis oraz Wojciech Świeściak w roli okrutnego Leoncio. Jego żona(Angelika Cegielska) stwarza mocną, mesjanistyczno – groteskową kreację w gotyckiej czarnej sukni, jakby to była żałoba po kobiecej wolności i solidarności. To tylko majątek i status społeczny pozwalał jedną kobietę traktować jak własność a drugą jak głupią i obowiązkową zasłonę do swoich prawdziwych żądz. Wybór żaden.
Grey dla ubogich jednak to nie jest, kiedy zaczyna się poważne wchodzenie do ciemnej krainy depresji, w której króluje sama pisarka Virginia Woolf, gdzie w jednej ze scen odczytany został jej list na tle przyrządów do sadomasochistycznych zajęć. Sztuka trwa około 2 godzin, jednak się nie dłuży, przynosząc nieoczekiwane sceny i zwroty akcji niczym z filmu przygodowego, np. podczas ucieczki Isaury z ojcem szalupą.
Bardzo zachęcam wszystkich pragnących przypomnieć sobie sentymentalną papkę, którą byliśmy karmieni z powodu braku innych propozycji (dziś przy kilkuset kanałach mamy jednak inny wybór), ale na pewno będziemy zaskoczeni jak bardzo trujące i szkodliwe treści zawierają te seriale.
Justyna Nawrocka
Dziennik Teatralny Wałbrzych
21 listopada 2022
[link do źródła]