teatr w wałbrzychu teatr w wałbrzychu
A A + A ++
ikona ikona
KLASYKA POLSKA. DZIEŃ PIĄTY

Opolska publiczność przyjęła "Iwonę księżniczkę Burgunda" z Wałbrzycha owacjami na stojąco. To ciekawe przedstawienie, ale do rewelacji sporo mu brakuje – po piątym dniu Opolskich Konfrontacji Teatralnych Klasyka Polska w Opolu dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Reżyser Artur Tyszkiewicz zaproponował mieszankę estetyk. Dwór chodzi poubierany w jakieś dziwne stroje, które są mieszanką trendów narzucanych przez najlepszych kreatorów mody z trendami, jakie znamy z bajkowej wyobraźni. W drugim akcie dochodzą do tego elementy striptizowe. Wbrew pozorom wszystko to tworzy bardzo spójną całość, zrobioną z ogromnym poczuciem humoru. Chwilami może zbyt dużym, bo prześlizgujemy się po ciągłych seriach gagów, zapominając o sensie dramatu Gombrowicza. Czasem jest to rzeczywiście zabawne – scena, gdy Ignacy (Dariusz Maj) wydaje rozporządzenia ze złotego klozetu czy drag-queenowy pokaz Szambelana (Andrzej Szubski) i Cyryla (Łukasz Brzeziński) czy też występ Innocentego (Paweł Zdun), który przepycha się spośród publiczności, kłóci się z bileterką, by wykrzyczeć, że "ją kocha". Wszystko to sprawia jednak, że w spektaklu nie ma nawet chwili na refleksję. Akcja często przenosi się do klatek wyjętych z nocnych klubów. Zabieg dobry na początek, ale w pewnym momencie na scenie częściej przebywają technicy przesuwający te konstrukcje niż sami aktorzy.

Ciekawy jest pomysł na Iwonę (Aleksandra Cybulska). To bezpłciowe i właściwie bezcielesne stworzenie, które gnie się jak guma. Każdy chce kształtować je na własną modłę. Jednak w drugiej części, gdy to już Iwona kształtuje zachowania dworu, bohaterka właściwie znika. Jej cień pozostaje między ludźmi. Małgorzata widzi ją w lustrze. Dwór zaczyna nawzajem nakręcać mechanizm swoich lęków. W finałowej scenie nie ma żadnej Iwony. Król, Królowa i Szambelan w czerwonych rękawicach wygłasza kwestie o karasiach, zabijając w ten sposób swoje własne pragnienia i fobie. Po co jednak reżyserowi była potrzebna Iwona w pierwszej części? Może ta interpretacja byłaby mocniejsza, gdyby zrezygnowano z niej całkowicie?

Paweł Sztarbowski
Materiał własny
27-04-2006