Operacji wszczepu serca do systemu opieki zdrowotnej dokonuje na scenie Szaniawskiego w Wałbrzychu zespół transplantologów pod kierownictwem Macieja Podstawnego.
I wszystko wskazuje na to, że zabieg się powiódł, a pacjent przeżył. Co zakrawa na cud, bo operacja przebiegała w warunkach dalekich od komfortowych. I nie chodzi tylko o ogólny stan zdrowia służby zdrowia: na dzień dobry rozchorował się reżyser, a kiedy wrócił do prób po dwóch tygodniach, wyglądał jak cień samego siebie. No, a po premierze to już wszyscy, łącznie z inspicjentką. Tak jakby system się mścił, próbując odrzucić przeszczep – najwyraźniej bez serca wygodniej mu było funkcjonować.
Bodaj pierwszy spektakl o systemie opieki zdrowotnej – tak anonsuje swoją najnowszą premierę wałbrzyski teatr. Z pewną dozą przesady, co przyznają ci, którzy pamiętają położniczy musical Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego w chorzowskim Teatrze Rozrywki albo widzieli całkiem niedawno szczecińskiego Spartakusa. Tym razem jednak nie ginekologia i położnictwo czy psychiatria dziecięca są w centrum zainteresowania twórców przedstawienia. Oto bowiem przenosimy się na oddział chirurgiczno-ortopedyczny, na tytułowe peryferia niby to czeskiego miasteczka z drugiej połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. I przez pryzmat powidoków popularnego serialu spoglądamy na realia służby zdrowia tu i teraz, czyli w całkiem współczesnej Polsce.
Trzeba przyznać, że miejsce premiery nie ma nic z przypadkowości – Wałbrzych, który dla większości Polski jest peryferyjnym miastem, od dwunastu lat jest sprawnie zarządzany przez kardiologa Romana Szełemeja. Powolna, ale konsekwentna przemiana dawnego górniczego miasta, które mocno oberwało w epoce transformacji, a od dekady z roku na rok zyskuje na atrakcyjności, pokazuje, że to nie brak menedżerskich uzdolnień jest przyczyną katastrofalnego stanu polskiego zdrowia. Co w takim razie? Najprościej i całkiem sensownie byłoby odpowiedzieć, że to, co zwykle, czyli pieniądze – przy niskim poziomie składek, których nie śmie podnieść żaden rząd, łatwo kwitować kolejne katastrofy sentencjami w stylu, „z pustego to i Salomon…” – i tak dalej. Podstawny jednak sięga głębiej i przyczynę kryzysu widzi w braku kluczowego organu. Nie, nie u lekarzy, pielęgniarek, salowych, dyrektorów szpitali – chory na brak serca pompującego krew do wszystkich narządów, z mózgiem na czele, jest cały system. I dlatego właśnie produkuje absurd za absurdem. Stąd kluczowa scena, bez której żadna opowieść osadzona w świecie medycznym nie mogłaby się obejść – scena operacji. Pacjentowi (Mateusz Flis, który gra w spektaklu czeskiego skoczka narciarskiego, samego siebie, pacjenta w przychodnianej poczekalni, ale też sam system opieki zdrowotnej) w tytułowej nemocnice zostaje wszczepione serce. A cały wysiłek twórców przedstawienia polega na tym, żeby to serce – chore, arytmiczne, osłabione – w bezdusznym na pozór mechanizmie odnaleźć.
Ze służbą zdrowia jest jak z piłką nożną (i – do pewnego stopnia – z kulturą, a nawet z teatrem) – wszyscy się na niej znają, bo wszyscy mają z nią jakieś doświadczenia, które pozwalają czuć się kompetentnymi. I w tym sensie bynajmniej nie od czapy w finale Szpitala drużyna ordynatora Sowy rozgrywa na scenie mecz piłkarski w slow motion, manewrując wśród czarnych worków, kryjących zapewne ciała pacjentów poległych w nierównej walce ze służbą zdrowia. Każdy i każda mógłby i mogłaby zagrać w przedstawieniu Macieja Podstawnego swoją własną, choćby peryferyjną rolę. I opowiedzieć o tym, jak w niemal każdym przypadku na styku osobistego przeżycia i medycyny pojawia się coś na kształt cudu. Nic dziwnego w kraju, w którym opieka medyczna tylko cudem się utrzymuje, a przeciętny czas sprawowania urzędu ministra zdrowia nie przekracza 356 dni. Mikołaja Krzeszowca predestynują tu do scenicznej wiarygodności rany po strzale z łuku, która przeszyła go na wylot, kiedy miał osiem lat, cudem omijając płuca. Joannie Łaganowskiej życie ocaliła cudowna interwencja Edyty Geppert na oddziale szpitalnym. Podczas badania Angeliki Cegielskiej lekarz stwierdził, że nie widzi tu żadnej ciąży – dwa dni później aktorka jakimś cudem urodziła jednak zdrowe dziecko. Maciej Podstawny dopiero po śmierci ojca przekonał się, na podstawie lektury dokumentów, że jego leczeniem dowodził lekarz prowadzący – to, że go nigdy nie spotkał, też pewnie było cudem. Tak jak zapewne i to, że na oddziale, na który trafiła żona Ryszarda Węgrzyna, panowała pełna ciepła i empatii atmosfera. I to, że Mirek Kaczmarek, patrząc na świat jednym okiem, potrafi w ciągu miesiąca wykreować prasłowiańskie bagna w Gnieźnie, salę operacyjną w Wałbrzychu i pogodną scenografię dla gali PPA.
Spektakl Podstawnego ma patchworkową strukturę, która mieszcząc osobiste doświadczenia aktorów, medyczne songi, sceny z czeskiego serialu i polskiej poczekalni, odzwierciedla bałagan w służbie zdrowia, diagnostyczne zagubienie dotyczące jej stanu i rozpaczliwy brak planu leczenia. Zaczyna się jak podszyta absurdem farsa, której bohaterka Mariola (Cegielska) cieszy się, jakby strzeliła szóstkę w totolotka, bo oto dziś właśnie ma swój wielki dzień – umówioną przed miesiącami wizytę u lekarza. Jest tu trochę publicystyki. Jest i tytułowa „muzyka do operacji” Anny Steli, która daje spektaklowi musicalowy potencjał – na ścieżce dźwiękowej gości także Manaam, Defekt Mózgu, Beethoven i pieśń pacjentów szturmujących przychodnię na melodię patetycznej rosyjskiej Świętej wojny, no i oczywiście motyw autorstwa Jana Klusáka z czołówki serialowego Szpitala na peryferiach.
No i jest też – bardzo w duchu tradycji wałbrzyskiego teatru, ale też w kontekście hasła „praca” towarzyszącego obecnemu sezonowi – uteatralizowana wersja wątków z serialu. Za sprawą zbudowanej w trzech planach scenografii Kaczmarka i kostiumów Marty Śniosek-Masacz przenosimy się z mieszkania Marioli do poczekalni w przychodni, a stamtąd do sali operacyjnej i gabinetu na oddziale szpitala w Borze. Następuje zamiana ról – pacjenci oczekujący przed lekarskim gabinetem ulegają transformacji w postaci ze Szpitala – Cegielska staje się doktor Kralovą, Łaganowska – Čeňkovą, Węgrzyn ordynatorem Sową, Rafał Kosowski jego synem, Michał Kosela – Štrosmajerem, Krzeszowiec – rozromansowanym Blažejem, i tylko Mateusz Flis z hokeisty Rezka zamienia się w skoczka narciarskiego. Ale to nie wszystko – są i aktorami wałbrzyskiego Dramatycznego w rolach lekarzy i pacjentów, i czeskimi gwiazdami szklanego ekranu kreującymi personel szpitala w miasteczku Bor (a Ryszard Węgrzyn jest jeszcze na dokładkę Don Kichotem). Świetnie radzą sobie z tym balansowaniem między kolejnymi postaciami, z wchodzeniem i wychodzeniem z roli, a biorąc pod uwagę dodatkową poprzeczkę – Szpital jest spektaklem, w którym sporo się śpiewa (no i jeszcze gra w nogę!) – ta ekwilibrystyka budzi szczery podziw. Oglądałam przedstawienie w premierowym secie, który odbywał się w trakcie Przeglądu Piosenki Aktorskiej i miałam wrażenie, że PPA objęło swoim zasięgiem Wałbrzych. Ta ekwilibrystyka staje się też jednocześnie odwróconą metaforą służby zdrowia, która wymaga podobnej zręczności i od personelu, i od pacjentów.
Ciekawe jest też, w jaki sposób w świecie wykreowanym na scenie przegląda się sam teatr ze swoimi problemami i z procesem przemiany, który obnaża, a w wielu miejscach wręcz obala, ustanowioną na mocy wieloletniej tradycji hierarchię. Na scenicznym oddziale królują mizoginiczne żarty, z „Gdyby głupota mogła unosić, latałaby pani jak gołębica” na czele, i panuje męska wszechwładza. Čeňkova, nowa w zespole, budzi zainteresowanie kolegów z pracy bynajmniej nie przez swoje kompetencje. Doświadcza zaczepek, które z dzisiejszej perspektywy wydają się żenująco niestosowne, ale czy nie zdarzają się w rozmaitych, niekoniecznie peryferyjnych instytucjach?
Jest też Szpital autotematyczną opowieścią w innym sensie – teatrem w teatrze obnażającym bezsilność jego twórców. Bo cóż sensownego mogą zaproponować w kwestii, która przerosła już ponad dwudziestkę ministrów? Kiedy inne recepty zawodzą, pozostaje metaforyczny przeszczep i szpitalna playlista:
Kiedy mówię ci że
Miejsc brak i diagnozy złe
Ja nie muszę wcale mieć racji
Przecież wciąż mylę się
Radio włącz, rozbierz się
Puść muzykę do operacji
Magda Piekarska
teatralny.pl
31.05.2023
[link do źródła]