teatr w wałbrzychu teatr w wałbrzychu
A A + A ++
ikona ikona

Każdy z nas tutaj przybył. Nasze korzenie są w różnych miejscach świata. Przybyliśmy tutaj, ale czy wiemy coś o tych, którzy byli w tym miejscu przed nami? Jak wyglądało ich życie? W co wierzyli? Czego oczekiwali? Czy nas to interesuje?
Każdy człowiek bez względu na epokę i pochodzenie wierzy i oczekuje dobroci i wolności. Każdy chce być dostrzeżony z jego odmiennością, chęcią życia w spokoju, zaakceptowany.
Historia toczy się na przestrzeni epok, w mieście pochodzącym od źródła, Waldenburga, gdzie stykają się wyznawcy dwóch kościołów – katolickiego i ewangelickiego.
Przychodzi taka refleksja, że bez względu na czasoprzestrzeń, pewne zachowania nie zmieniają się. Religia, wyznanie, chęć objęcia „tronu” i posiadania jedynego, słusznego zdania, jest z nami zawsze. Na każdej płaszczyźnie. Oceniamy i nie zostawiamy suchej nitki na tych, którzy myślą inaczej. Nie dostrzegamy znamion wolności, chociaż tak chętnie o niej mówimy. Często zwykły „zamordyzm” nam wystarczy. Tylko dlatego, że przy „zamordyźmie” nie ma konieczności brania odpowiedzialności za swoje słowa, czyny, myśli. Jest „łatwiej”. I oczy pozostają szeroko zamknięte na to, co wokół się dzieje, jeżeli tylko ktoś zacznie mówić inaczej, pokaże, że myśli inaczej i jeszcze ma odwagę się do tego przyznać. Kiedy wokół panuje terror (w jakiejkolwiek formie), to nie ma przestrzeni na wolność, myśli, odwagę.
Zbyt często wycierane są kłamliwe gęby Panem Bogiem. Pod chorągwią najwyższego (bez względu na wyznanie), dochodzi do aktów kłamstwa, propagandy, niszczenia i dbania o swoje własne interesy. I to jeszcze przy publicznym przyzwoleniu.
Tekst gęsty od treści, odważny w prawdzie, nie pozostawiający niedomówień. Niezbyt często zdarza się tak, aby każdy aktor, każda postać była zauważana tak samo i tak samo mocna i ważna. Wielki ukłon za to dla reżysera. Sporo śmiechu, ale i refleksji. Czasami strzał prosto między oczy lub w serce.
Nasz Teatr to kuźnia talentów, to taka swoista piekarnia, w której można liczyć tylko na piękne wypieki, żadnych zakalców. To miejsce edukacji, spotkań, rozmów, kultury. To dobre miejsce. Bardzo dobre. To miejsce, w którym każdy widz jest oczekiwany i witany lepiej, niż niejednokrotnie witają się członkowie rodzin na wspólnych wydarzeniach. Kiedy wchodzisz, to jesteś jakby u siebie. Skąd tam tyle uśmiechu i dobrej energii? Trzeba przyjść, poczuć i samemu sobie odpowiedzieć.
Nawiązania do aktualnych wydarzeń pokazują jasno, że to nie o czas chodzi, nie o wiek (że kiedyś tam, gdzieś, coś się wydarzyło), ale o to, że o wolność, demokrację i własne bezpieczeństwo trzeba nam dbać każdego dnia. Nie trzeba walczyć. Trzeba dbać i być w tym konsekwentnym, bo bardzo łatwo to stracić, mimo tego, iż wydaje nam się, że mamy to na własność i na zawsze.
Fenomenalna gra aktorów – jak to w naszym Teatrze. Charakterystyczne postaci, takie, które się pamięta. Jeden ze spektakli, w którym nie miałam swojego faworyta jako najmocniejszego dla mnie. Każda postać mocna, silna, ważna. To jest ten spektakl, który trzeba zobaczyć, przemyśleć, zapamiętać, może pójść dalej i odkryć kolejne historie o naszych terenach, o ludziach tutaj mieszkających przed laty?
Piękne słowa pastora Marka Bożka zamknęły klamrą przekaz o wierzeniach, sztuce, człowieczeństwie, historii i sile edukacji: „Kościół (ewangelicki) nie powinien być cenzorem kultury”.
Takich owacji po spektaklu nie słyszałam już dawno. Dyrektor Seb Majewski i kierownik literacki Tomasz Jękot dosyć długo czekali na swoje wejście podsumowujące premierę.
Chylę czoła przed aktorami, to była uczta. Dziękuję.
Zachęcam do udziału w spektaklu.

Magdalena Kandefer
wpis na Facebooku
[link do źródła]