teatr w wałbrzychu teatr w wałbrzychu
A A + A ++
ikona ikona

Do Wałbrzycha trzeba jeździć! Ale nie po „wałbrzychy” – „adidasy” lat osiemdziesiątych i nie po węgiel ani koks…

Do teatru! I to nie tylko dlatego, że świetne spektakle… (choćby ostatnie dwie znakomite premiery!!!) Można tam spotkać znajome twarze… i to nie w foyer (choć tam również) a na scenie! A to Małgorzata Osiej – Gadzina a to nasz trzcińskowianin… trzcinszczanin…trzcińskoszczanin… mieszkaniec Trzcińska w Rudawach Janowickich, wielbiciel psów i absurdu w sztuce, nasz rodzimy artysta Tadeusz Rybicki z Teatru Cinema. To w jego właśnie reżyserii na deskach wałbrzyskich można oglądać „Przemianę” wg Franza Kafki. Jest to „prawie monodram” w wykonaniu Rafała Kosowskiego.

To co mnie od zawsze i przede wszystkim fascynuje w teatrze, to potencjał kreacyjny – tu i tylko tu można „zrobić coś z niczego” czyli wszystko z ciała ludzkiego. Nie potrzebuję słowa w teatrze. Teatr literacki jest martwy. Nie chcę też fabuły na scenie – któż śmiałby jeszcze żywić nadzieję, że zaskoczy widza… Coś blisko Witkacego nam się zrobiło. Rybicki w parze z Kafką nie potrzebują jednak jego Czystej Formy. Ufają sobie (jak sami mówią – Rybicki w programie do spektaklu, Kafka ze sceny. Bo on w tym spektaklu jest). Na tyle, że reżyser pozwala Kafce powiedzieć tylko kilkadziesiąt zdań. Wystarczy. Tym wyraźniej wybrzmiewają im jest ich mniej. Sytuacje sceniczne, atmosfera, muzyka (Salvatore Sciarrino), sposób podawania strzępów tekstu sytuuje wałbrzyską „Przemianę” gdzieś między Becketem, Schaefferem, Witkacym a Kafką. Niesłychanie istotny jest w tym teatrze przedmiot. Czyż obudzenie się we współczesnym świecie jako olbrzymi robak nie jest reifikacją – ucieczką?! A zatem przedmioty. Tu są nimi ubrania męskie. Czarne. „Machamy czarnymi ubraniami w stronę lęku” powie reżyser z Trzcińska. Nie chcąc niczego zdradzać powiem, że to „machanie” jest estetyczną i erudycyjną ucztą. Uważny (nie da się nim nie być u Rybickiego) widz z pewnością rozpozna cytaty plastyczne ze znanych rzeźb i będzie się świetnie bawił w podziwie dla rozwiązań estetycznych. 

W rzece Heraklita Ryba Rybicki waz z rybą Kosowskim i rybą Kafką napisali tę krótką (niestety!) rybę w srebrnej łusce, żeby ta ciemność w zakłopotaniu mrugnęła chociaż. Czy mrugnęła? Pewnie nie, bo ta ciemność, ten lęk potrafi tylko czekać. 

Gregor Samsa Rybickiego/Kosowskiego/Kafki nie obudzi się już człowiekiem jak u Murakamiego…

Ja jednak od dwóch dni chodzę, myślę, widzę i słyszę Rybickim/Kosowskim/Kafką.

Ryszard Grzywacz
Bohema Cieplicka
[link do źródła]