Ostatnia premiera wałbrzyskiego teatru dramatycznego to pełne zaskoczenie. Polega ono na zderzeniu treści, jaką są oparte na wielu książkach, poważnych reportażach, wywiadach wynurzenia na temat różnych wojen, które wydarzyły się w ostatnich czasach na świecie z formą beztroskiego odpoczynku na leżakach w jakiejś uzdrowiskowej miejscowości.
Aktorzy są bowiem przyodziani w szlafroki i ręczniki i wyglądają raczej jakby mieli zaraz udać się do spa. Okazuje się jednak, że są raczej alegoriami różnych wojen niczym słynna postać kobieca, będącą metaforą Rewolucji Francuskiej.
My jako widzowie zostajemy doświadczeni straszną wiedzą, a nasza beztroska pamięć obciążona wspomnieniami, które być może przemknęły nam w różnych newsach telewizyjnych, pomiędzy reklamami i serialami. Na świecie wybucha co kilka lat jakaś wojna, nie są to tylko te główne wojny, o których jest najgłośniej jak ostatnia wojna na Ukrainie i między Izraelem a Hamasem. Inne mniej popularne, mówiąc sarkastycznie, jak futbolowa w Ameryce Południowej, w Afryce w Kongo, czeczeńska, operacja Kondor Pinocheta.
Nieważne, ile pochłonęły ofiar, czy są to miliony, setki czy tysiące, zawsze jest złem ostatecznym i znakiem ostatecznego barbarzyństwa oraz dehumanizacji świata. Wojna ma się dobrze i kręci się wokół niej świat niczym kula ziemska wokół słońca. Świetne wystąpienia Angeliki Cegielskiej jako Oriany Fallaci w wannie oraz Czesława Skwarka czy Piotra Mokrzyckiego wywołują ciarki i niełatwo zapomnieć ich demoniczny charakter. Wręcz czujemy trupi klimat i mamy wrażenie horroru, niestety to rzeczywistość. Ciekawym pomysłem jest pokaz map, na których dzieją się wojenne działania terytorialne, jest to urzeczowienie tragedii wojny.
Dodatkowym akcentem tego wieczoru było odczytanie manifestu z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, którego twórcą był w tym roku noblista Jon Fosse.
„Sztuka rozsadza granice między językami, częściami świata, krajami. W ten sposób łączy nie tylko to, co cechuje każdego człowieka, ale również, w nieco innym znaczeniu, to, co cechuje grupy ludzi, na przykład narody” – napisał norweski pisarz i dramaturg.
I mieliśmy metafizyczne ciarki, kiedy wspomniał on w swoim orędziu o pokoju właśnie.
Justyna Nawrocka
Dziennik Teatralny
[link do źródła]