teatr w wałbrzychu teatr w wałbrzychu
A A + A ++
ikona ikona

Dramaturg Artur Pałyga i reżyser Piotr Ratajczak w „Obywatelu K.”, koprodukcji Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu i Teatru Nowego w Zabrzu skupili się na stanie polskiego społeczeństwa A. D. 2015 – rozczarowaniu idealistów, frustracji młodych i zepsuciu elit rządzących. Zrobili to sprawnie i z werwą, ale zbyt dosłownie.

Tekst Artura Pałygi został oparty na „Człowieku z marmuru” Andrzeja Wajdy. Tak jak w filmie główna bohaterka – Agnieszka (Aleksandra Przybył) – jest dziennikarką. Szef (Michał Kosela) każe jej zrobić materiał w stylu „adventure”, co przyciągnie ludzi i świetnie się sprzeda. Nadarza się doskonała okazja. Huczną uroczystość otwarcia odcinka autostrady psuje zagadkowy Kajetan S. (Ryszard Węgrzyn). Jego dom z ogródkiem przeszkadza w budowie dalszej części drogi.

Agnieszka postanawia zgłębić tajemnicę milczącego mężczyzny. Spotyka się z jego dawnymi kolegami, kiedyś opozycjonistami, dziś dzierżącymi najwyższe stanowiska w kraju. Wspominają, że wiele mu zawdzięczają. Opowiadając o nim mówią, że to był ludzki człowiek i do tego uczciwy. Była żona za to uważa go za idiotę. Dziennikarka w zetknięciu z hipokrytami różnych opcji, wyznań, przekonań coraz bardziej pragnie poznać Kajetana S. Narasta też w niej gniew i poczucie bezsilności. Jej dwaj asystenci – Marianka (Anna Konieczna) i Jareczek (Piotr Mokrzycki) – zatrudnieni na umowach śmieciowych również coraz bardziej mają dość swojej beznadziejnej sytuacji… A Kajetan, człowiek wierny Solidarności, milczy. Dosłownie i w przenośni uprawia swój ogródek. Jego bierność denerwuje. Co takiego musiał przeżyć, że wycofał się z życia?

Przez półtorej godziny spektaklu publiczność ogląda to, co doskonale zna z mediów. Dwulicowość rządzących, układ grupy trzymającej władzę, „ruch oburzonych” i to jak „poeci śliczni prawdy sens roztrwonili w grach”. Komunikatywność „Obywatela K.” jest jego zaletą. Przeszkadza mi jednak odwzorowanie rzeczywistości w skali niemal 1:1 i jednowymiarowe potraktowanie bohaterów. Opowiadana historia nie przynosi żadnych zaskoczeń. Łatwo się domyślić dalszego przebiegu akcji.„Obywatel K.” ma szybkie tempo, podobne do tego z telewizji newsowych, gdzie bombarduje się odbiorcę informacjami i agresywną muzyką. Przedstawienie zawiera też sceny rodem z kabaretu, gdy prezydent kraju (Piotr Tokarz), zapalony myśliwy podczas polowania trafia raczej w BOR-owców niż zwierzynę. Wśród gorączkowej pogoni scen jedna z nich, gdy Agnieszka ściąga buty i wchodzi do ogrodu Kajetana, przynosi ukojenie i odrobinę poezji. Zabrakło mi więcej takich obrazów opartych na metaforze. Od teatru oczekuję czegoś więcej niż doraźności.

Alicja Śliwa
www.dziennik.walbrzych.pl