teatr w wałbrzychu teatr w wałbrzychu
A A + A ++
ikona ikona

Biją dzwony din din din
Świt świt świt się zaczyna
Kokaina kokaina
Cyt cyt cyt u komina
Kokaina kokaina.

Osiecka

Najnowsza premiera Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, zrealizowana w koprodukcji z Teatrem im. W. Bogusławskiego w Kaliszu, czyli „Kokaina i sprawiedliwość dla wszystkich” to pamflet na temat handlu dalekiego od fair trade, którego produktem jest np. banan, chińska zabawka lub kokaina.

Główną bohaterką jest właśnie „ukochana” przez bandytów biała substancja, przynosząca krociowe zyski i powodująca o wiele więcej tragedii niż niejedna kobieta. Spektakl obfituje w wiele narracji, sceny niczym kadry filmów sensacyjnych z życia przemytników, przewijają się obok eko manifestów, wygłaszanych przez sfrustrowaną, opuchniętą od konserwantów, zawartych w pożywieniu, konsumentkę ( świetna Karolina Krawiec). Kiedy tak stoi, z rękami wyciągniętymi od ciężkich reklamówek z dyskontów, porusza widzów już pierwszym zdaniem : „ja w sumie jestem gorsza od komendanta obozu hitlerowskiego”. Jej monolog wzrasta na sile i wściekłości na obojętność społeczeństwa na los wykorzystywanej siły roboczej trzeciego świata, biednych chińskich dzieci, których drobne ręce nas ubierają. I tu zaczyna się drugi człon tytułu czyli sprawiedliwość, a raczej jej brak. Społeczna wymowa spektaklu znakomicie wpisuje się w hasło sezonu czyli „No problem.” Reżyser ironicznie mruga okiem do widowni, no bo w sumie jest super, wszystko w porządku, prawda? Macie co jeść, pić, macie w czym chodzić, macie co ćpać, to w czym problem? A co z tego, że nie macie świadomości, jak to dociera do Was, konsumentów, przez pół świata, co z oczu, to z serca wszak. Reżyser nie oszczędza na obrazach przemocy, krwawych faktach, wszystko po to, by nas obudzić.

W bagażniku samochodu stojącego na scenie znajdują się zwłoki młodej kobiety, jej zmasakrowane ciało jest wyrzutem sumienia reszty świata. To meksykańska aktywistka, burmistrz, która walczyła z kartelami narkotykowymi, kanwą jej wątku jest reportaż „Kronika zapowiedzianej śmierci” Macieja Stasińskiego. Kobieta zmartwychwstaje na scenie po to, by wyrzucić z siebie rozpacz i desperację ( ekspresywna Irena Sierakowska). Pojawiają się też inne postacie z zaświatów i wątki komediowe. Wkurzony prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon, który w 1971 roku ogłosił wojnę z narkotykami, zwala wszystko na „czarnych” i lewicowe społeczności. Znakomita kreacja oddaje huśtawkę nastroju głowy państwa, wyładowującego agresję na swoim asystencie ( psychopatyczny, z obłędem w oczach Michał Kosela).

Jego absurdalna rozmowa z wpadającym na chwilę Elvisem Presleyem, tylko go rozsierdza, kiedy tamten wmawia mu też „narkotyzowanie się” tabletkami przeciwbólowymi. Postać elektryzującego rockmana ( znakomity, błazeński Rafał Kosowski) rozświetla spektakl, wyciąga go z quasi reportersko – gangsterskiego świata. Kiedy Elvis ginie na polecenie władzy, charcząc mix swoich najlepszych przebojów, śmiejemy się, zapominając o tragedii sterowania handlem narkotykami przez podziemia. Obok ożywa magiczny świat, wśród egzotycznych roślin plantator produkuje kokainę niczym alchemik. Przechadza się królewna Śnieżka, sfrustrowana ex – konsumentka dyskontów i podśpiewuje bajkowe piosenki o byciu szczęśliwym na narkotykowym haju. Da się to tylko porównać z beztroskim odczuciem dziecka, któremu się wydaje, że zrobiło największą i najpiękniejszą kupę na świecie. I to do tego baśniowego świata zapraszają nas twórcy, mając nadzieję, że oburzymy się na te dyskryminacje i chore mechanizmy panujące w świecie prohibicji, bo „ niby dlaczego nie ma nas w lidlu i aldiku”, zaczepnie pytają się handlarze kokainy.

Komu świat, jego spaczona polityka, nie obojętny, powinien zobaczyć, przemyśleć i stać się świadomym przeżuwaczem towarów, bynajmniej nie liści koki, choć może i to byłoby niezłe antidotum.

Justyna Nawrocka
Dziennik Teatralny Wałbrzych
26 czerwca 2017